Zamknięta w kokonie refleksji

oddycham jeszcze,

choć powietrze mokre i gęste

niedopowiedzeniem.

Łapię oddech

unosząc pierś boleśnie.

Jeden trik,

magiczna sztuczka,

jak za dotknięciem

czarodziejskiej różdżki.

Unoszę się ponad siebie…

Wczoraj

już mnie nie ma.

Dzisiaj

jakby mnie nie było.

Jutro

będę wspomnieniem.