Utkwiłeś w jednym punkcie
egocentrycznej przestrzeni.
Ogień wdziera się do krwiobiegu,
aż po zakamarki myśli.
Dławi dymem
wypełniając płuca po brzegi.
Otoczony zewsząd popiołem…
Umierasz w świecie krótkowzroczności
podzielony na mikrocząsteczki,
po to, by w zakamarkach własnej wrażliwości
jak feniks odrodzić się na nowo.