Strach krzyczał

przez zabite

deskami okna.

 

Nad bydlęcymi wagonami

czekał z otwartymi ramionami

semafor.

Ostatnia stacja… na ostatniej stacji.

 

Małe buciki potykały się

o ledwie zaczęte życie.

Paluszki trzymały

skrawki matczynych spódnic.

Tak mocno, aż bolało.

 

Z każdym krokiem gasła nadzieja

w oczach.

Tak jak gaśnie słońce

wieczornym spektaklem kolorów.

 

Stary las- strażnik minionego czasu

śpiewa liśćmi kołysankę dzieciom

z dziurawym serduszkiem.