Anioł przysiadł na tamagaskarskim wzgórzu.
Pierzaste skrzydła rozłożył szeroko
jakby chciał…
całą Ziemię objąć swoją dobrocią.
Na czerwone łany maków
rzucił cień dla ochłody.
Uronił łzy kryształowym deszczem.
Zatańczył jak Salome na płatkach mimozy.
I sen go zastał w bezruchu
pośród cykad i kosów,
gdy przysiadł zmęczony
ludzkim nieszczęściem.
*Wiersz dedykowany przyjaciółce Magdalenie Kapuścińskiej